Historia Danny'ego van Brenk'a - bojownika o raka

Ostatnia aktualizacja: 01 listopada 2019 r.

Możesz legalnie uzyskać dostęp do nowych leków, nawet jeśli nie zostały one zatwierdzone w Twoim kraju.

Dowiedz się jak

"Każdy rok, w którym jestem w pobliżu, jest bezcenny".


Danny'emu van Brenkowi w Holandii nie zostały już żadne zabiegi. Jego rak miał przerzuty i był nieuleczalny. Mogli go jednak leczyć w Nowym Jorku. Ale zabiegi są drogie.

Pierwsza diagnoza przyszła zimą, a w ostatnim tygodniu wiosny Danny van Brenk dowiedział się, że zostało mu jeszcze tylko kilka miesięcy życia. Rak przewodu żółciowego w wątrobie, z przerzutami. Nie ma więcej możliwości leczenia. Ale Danny (33 lata), ojciec dwójki małych dzieci, nie poddał się. Skontaktował się z jednym z najlepszych szpitali onkologicznych na świecie i powiedziano mu, że może być tam leczony, chociaż koszty nie zostaną zwrócone, i udało mu się zebrać ponad 150.000 euro w ciągu 10 dni z crowdfundingiem. Pod koniec lata został operowany w Nowym Jorku.

Rok po tej operacji, Danny wygląda na szczęśliwego i sprawnego: przytył 30 funtów, właśnie wrócił z Nowego Jorku, wracając do zdrowia po nowej chemioterapii. Podciąga koszulę do góry: obok pępka, tuż pod skórą, znajduje się mała pompka, która co dwa miesiące przez dwa tygodnie pompuje wysokie dawki chemioterapii przez tętnice wątroby. W ten sposób do guza trafia więcej chemioterapii niż przy normalnej chemioterapii. Jednak nie udowodniono jeszcze wpływu tej terapii na jego specyficzny rodzaj nowotworu, który jest rzadkim rakiem, dlatego też ubezpieczenie nie zwróci ani grosza. Operacja, skany, badania, wsparcie medyczne, bilety do Nowego Jorku, pobyt tam, i to co miesiąc: Obliczył, że przez pierwsze dwa lata będzie potrzebował 300.000 euro.

Zorganizowano aukcję internetową, przyjaciele zorganizowali bieg charytatywny, fryzjerzy pracowali dla niego cały dzień, jego stary klub piłkarski GVVV, zorganizował mecz charytatywny, ich rywale Spakenburg, zebrali też kilka tysięcy euro, a obcy przekazali pieniądze, dużo pieniędzy. I tak samo zdumiony jak on, Danny van Brenk był w stanie przedłużyć te kilka miesięcy, które mu pozostały, do kilku lat, a może nawet więcej. 

Jest to tłumaczenie z artykułu opublikowanego w holenderskiej gazecie De Volkskrant w sobotę 8 sierpnia 2015 roku. Chodzi o jednego z naszych pierwszych pacjentów, Danny'ego van Brenka. Jeśli jesteście Państwo zainteresowani całym artykułem, proszę kliknąć tutaj.

*Uaktualnienie: Danny zmarł w 2017 roku, po tym jak spędził cenne dodatkowe lata z rodziną.